Szelerskich korzenie


Sentymentalna podróż śladami przodków.

Postanowiłem odbyć taką  podróż i opisać ją , może znajdą się chętni i przeczytają, a może i tacy których zainspiruje ona do  wirtualnej, a może nawet do  odbycia w realu podróży. W załączeniu stara mapa Gille,go  z 1803 roku , jak wszystko historyczne to i mapa z tych czasów.

1 - Włościejewki, 2 - Książ Wlkp. , 3 - Gogolewo,  4 - Boguszynek, 5 - Kolniczki, 6 - Panienka, 7 - Nowe Miasto , 8 - Dębno, 9 - Śmiełów.

1. Włościejewki

Wieś  położona 3 km na południe od Książa Wlkp. otoczona pagórkami i wokół jeziora. Pierwsza wzmianka jest z 1382 roku. Dwór zbudowano w XVIIIw. przez Krzyżanowskich, w 1816  z Anną Krzyżanowską  żeni się Andrzej Niegolewski i majątek przechodzi w jego ręce.  On to napoleończyk,  uczestnik słynnej szarży pod Samosierrą, który dotarł na sam szczyt przełęczy przy tym otrzymawszy 9 ran od bagnetów i 2 od kul, za co dostał od samego cesarza Legię Honorową. To tutaj urodził się jego syn Władysław późniejszy działacz i poseł na sejm Pruski.

Zabytki :

- dwór  Niegolewskich z pocz. XIX w.  ,ostatnio widziałem go w stanie dość opłakanym, ale ponoć teraz jest w prywatnych rękach i podobno jest remontowany. To piękny budynek na wzniesieniu w otoczeniu starego parku, z pięknymimi okazami drzew, bylem tam wielokrotnie.

Wlosciejewki Dwor Niegolewskich z pocz. XIX w. 

- kościół z pocz. XVI w. murowany,  po pożarze odbudowany w 1659 roku, w dzisiejszej postaci: gotycki z ozdobnym szczytem schodkowym, w środku ołtarz  z obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem  z poł. XVIII w. uchodzacy za cudowny. Latem zawsze odbywał sie tam odpust i  wierni  licznie przybywali z pobliskich okolic, sam wielokrotnie uczestniczyłem.  Oprócz cudownego obrazu w zewnetrznej  ścianie kościoła wbudowany kamień ze  śladami stóp Matki Boskiej . Według zapisów w starych księgach kościelnych podczas odbudowy robotnikom pojawiła się Matka Boska stanęła  na kamieniu i stopy w cudowny stosób odcisnęły się w nim. Podobna legenda i podobny kamień jest  Licheniu. Kościół jest sanktuarium maryjnym. Dzisiaj mocno zapomniany i troche podupadły.

Kościół z pocz. XVI w w Włościejewkach.

             Wnętrze kościoła i kamień odcisku stóp Matki Boskiej

W pobliskim Sebastianowie, za miedzą dosłownie urodził sie ksiadz arcybiskup metropolita poznański Antoni Baraniak ( 1904 - 1977 ). To własnie w kościele we Włościejewkach służył do mszy jako ministrant i doznał powołania do stanu kapłańskiego , wielokrotnie to podkreślał podczas swych wizyt w rodzinnych stronach.

                                                                               Obydwa zdjęcia zrobione w 1962 r. w Rościnie, letniej siedzibie biskupów poznańskich,  podczas kolonii  dla ministrantów  metropolii poznańskiej : arcybiskup Baraniak w otoczeniu młodzieży i  po uroczystym nabożeństwie. Musiałem zaznaczyć gdzie jestem bo dzisiaj  raczej nie do rozpoznania :-))

W lipcu 1858 roku we Włościejewkach w gościnie u Niegolewskich przebywał Władysław Syrokomla, właściwie Ludwik, Władysław, Franciszek Kondratowicz poeta, ktory napisał wiersz epitafium na cześć poległych kosynierów w bitwie pod Książem w 1848 r.

Władysław Syrokomla

To tutaj w tej historycznej  miejscowości  Włościejewki , mającej swój szczególny i niepowtarzalny urok , 17.05.1888 r. urodziła się nasza nestorka rodziny , moja babcia Helena Szelerska , primo voto  Płocińska, z domu Sobkowiak . Rodzice jej  Marcin i Katarzyna z domu Antkowiak prowadzili tu interes  " Wyroby maslane. "

Włościejewki są również  historycznie związane z przodkami naszej prababki Ewy Zukker żony Marcina Szelerskiego . To właśnie tutaj zamieszkały w Włościejewki Olędry, Józef Cucker wdowiec  lat 50 żeni się w 1804 roku z Clarą Daycin . W rok później przychodzi na świat  ojciec Ewy Józef Zukker junior ( 1805 - 1881).

2. Książ Wlkp

W trakcie opracowania.

3. Gogolewo

Wieś położona  w pobliżu Warty   około 4 km na północ od Książa, pierwsza wzmianka o Gogolewie pochodzi z 1149 r. kiedy to Sędziwój podarował wieś klasztorowi św. Wincentego we Wrocławiu, jest to jedna z pierwszych wzmianek o miejscowościach z powiatu śremskiego. Później wieś należała do Gogolewskich  herbu Doliwa, starego rycerskiego rodu,  kiedy to Paszek z Gogolewa podkomorzy kaliski, późniejszy sędzia poznański był właścicielem Gogolewa, Lutogniewa, Rozdrażewa, Kępy w latach 1392- 1425 . To własnie Paszek zbudował pierwszy kościół w Gogolewie w 1390 r. Po nim właścicielami byli przez 200 lat do 1640 r. ,  Rozdrażewscy: Jarosław, Jan, Wacław i ich potomkowie, zresztą bardzo znana na tych terenach  familia. Później Gogolewo poszło w posiadanie  Mielińskich, Cieleckich, Grzymułtowskich, Grabowskich. Na początku XVIII w. nabył je Stefan Janowski od którego odkupił Ludwik Skrzetuski syn Macieja i Doroty Korzbok - Zawadzkiej , po nim odziedziczył  jego syn Walentyn  który sprzedał Gogolewo swemu szwagrowi  Ksaweremu, Franciszkowi z Paradyża Broniszowi. To on własnie wybudował tam  piękny dworek który dzisiaj znów pięknem swym zachwyca przez prywatne ręce odbudowany.

Dworek z końca ubiegłego wieku w stanie mocno podupadłym

W 1777 - 1779  ponownie po spaleniu  został odbudowany piękny kościółek drewniany za staraniem księdza Kaspra Rościszewskiego,  kanonika z kolegiaty św. Mikołaja  w Poznaniu. Który po wybudowaniu został kuratorem kościoła parafialnego w Gogolewie, zmarł w 1794 roku. Wszystko  w środku kościoła jest oryginalne XVIII wieczne i do tego dzwon z 1533 r. w przyległej dzwonnicy, warto przyjechac tu  w niedzielę na mszę św. i doznać niepowtarzalnych emocji tego miejsca  . Mam wielką słabość do tego kościoła , bo wielokrotnie w latach 60 służyłem do mszy jako ministrant, tam też są groby mojej rodziny oraz pochowani moi przodkowie ze strony babci Helenki Szelerskiej z domu Sobkowiak.  To tu w Gogolewie urodził się mój pradziadek Marcin Sobkowiak     ( 22.09.1855 - 24.11.1921 ),   też jego ojciec a mój   2x pradziadek  Lukasz Sobkowiak ur. w 1825 i jego ojciec  Bartłomiej. Tak więc jak sądzę nie bez powodu ciągnęło mnie coś  do Gogolewa jako ministranta, wtedy nic  nie wiedziałem o moich przodkach z Gogolewa.

 

Kościół  drewniany w Gogolewie z 1779 r.

 Wnętrze kościoła w Gogolewie.

      

4. Boguszynek

W 1762 roku zostały lokowane Boguszyńskie Olędry, później zwane od niemieckiej nazwy Boguszyner -  Boguszynek i tak do dzisiaj zostało.  Leżące przy drodze pomiędzy Książem Wlkp. a Boguszynem. Założył je właściciel dóbr Książa i okolic Wacław Wyssogota Zakrzewski  syn Macieja  o nich  szerzej postaram się opisać w części  w historii o Skrzetuskich  z okolic Książa i Nowego Miasta. Faktem jest, że właściciele dóbr Książa i okolic  to znamienita familia i majętna. Sam Wacław Wyssogota Zakrzewski to kasztelan nakielski, senator na Sejm Wielki, Marszałek Trybunału Koronnego ( 1790 ), Podkomorzy Jego Królewskiej Mości,  Kawaler  Orderu Orła Białego, Kawaler Orderu Św. Stanisława.

" w 1763 roku zajął w tym celu Bory Konarskie w dobrach Konary i wyciął dęby i sosny na sprzedaż i już Holendrów kilka chałup postawił ".

Najazd  Wacława Wyssogoty Zakrzewskiego na drzewostan dóbr Konary , dla potrzeb lokacji olederskiej w Boguszynie stał sie kością niezgody pomiędzy Skrzetuskimi właścicielami Konarskiego a Wacławem. Sprawa została na żądanie posesora zastawu Ludwika Hersztopskiego brata zięcia  Skrzetuskiego zaskarżona do sądu i oparła  się nawet  o sejm Rzeczypospolitej.  Który wysłał w tej sprawie specjalną "komisyję" do zbadania sprawy.  Lokacja olęderska w Boguszynie odbywała sie podobnie jak w Chromcu z tym, że tutaj osiedlili się sami ewangelicy. Trudno powiedzieć skąd przybyli ale bardzo prawdopodobne , że też z Nowej Marchii , ale to nie zostało ustalone. Byli to ludzie wolni, poczciwi i majętni, mieli prawo przemieszczać sie i mieli  wystarczające zasoby finansowe i materialne by zapłacić okupne, byli w posiadaniu inwentarza żywego i narzędzi pracy. Wśród pierwszych osadników byli Matke, Bernhardt i Schwarz , Karras-  to własnie  przodkowie i najbliższa rodzina  mojej prababki Ewy  Zukker od strony jej matki Katarzyny Karras. To własnie Ewa odziedziczyła po swej ciotce  Karrasowej  gospodarstwo w Boguszynku , gdzie zamieszkała wraz z mężem Marcinem Szelerskim.

1. Kościół 

Jadąc drogą 435 z Książa Wlkp. do Nowego Miasta należy skręcić w Świętomierzu w kierunek Boguszynek  i  na rozwidleniu skręcić w prawo.

W Boguszynku znajduje się piękny drewniany kościół pod wezwaniem św. Józefa Oblubieńca. Kościół ten wybudowany w Kolniczkach , w latach 1773 - 1775 , czyli w czasach naszego Jana Fryderyka i Andrzeja Schellerów. Z całą pewnością nasi przodkowie  uczestniczyli w budowie kościoła i nie podlega  dyskusji, że również  finansowo przedsięwzięcie  wsparli , jako najbliżsi sąsiedzi kościoła i osoby mające finansowe zaplecze. Ten piękny kościółek był świadkiem wielu doniosłych uroczystości, w których nasi przodkowie Schellerowie i Szelerscy , byli wielokrotnie chrzczeni, brali śluby i też mieli msze pogrzebowe. Był kościołem parafialnym w Kolniczkach przez 200 lat i rozebrany w 1951 , a przeniesiony w 1975 i na nowo zbudowany, deska po desce w Boguszynku.  I ciekawostka -  przy przenoszeniu i stawianiu na nowo kościoła pomagali  zaproszeni przez proboszcza  ks. kanonika Rychłego górale z Zakopanego. Było ich  6 i wszyscy mieli na imię  Stanisław a do siebie mówili " Stosiek ", ale jak rozpoznawali  który to Stosiek  nie wiadomo.  To w nim odbywały się najważniejsze uroczystości naszych przodków, to w nim modliły się wszystkie pokolenia Schellerów i Szelerskich. Można sobie pomyśleć  nieskromnie , że kościół   rozebrany, leżący,  zatęsknił za Szelerskimi i podążył za nimi do Boguszynka. To piękny obiekt  szkoda , że już jest nieczynny.

2. Figurka  - Krzyż Przydrożny

Dojeżdżając do rozwidlenia jak wyżej skręcić w lewo w przeciwnym kierunku  jak do kościoła.

Krzyż Przydrożny  w Boguszynku z Matką Boską Licheńska z 1907 roku , fundator Marcin Szelerski, kopia z książeczki : Krzyże, kapliczki i figurki przydrożne w gminie Nowe Miasto, opracowane przez Halinę Czarny.

Krzyż przydrożny z obrazkiem Matki Boskiej Licheńskiej został przez Marcina Szelerskiego ufundowany i postawiony na jego ziemi, przy drodze biegnącej z Boguszynka do Książa  przez Dębniak. Dzisiaj krzyż jest w doskonałym stanie pomimo  ponad 100 lat i nadal jest w tym samym miejscu, otoczony delikatnym drewnianym płotkiem,  w roku około 1926 płotek  postawił syn Marcina a mój dziadek Michał, ale to juz z pewnością nie ten sam płotek. Wokół krzyża rośnie  teraz  lasek dość sporych drzew ,  to spuścizna szykan rolników w okresie wczesno  socjalistycznym. W latach 50 i 60 były nakładane kondyngenty dostaw na rolników w zależności od ilości ziemi, szczegółów nie znam, ale  Józef Kaźmierczak mąż Heleny wnuczki Marcina właściciel  gospodarstwa posadził w tym miejscu kawałek lasu i tak to pozostało do dzisiaj.  Tak więc komuniści  jakby niechcący zafundowali krzyżowi  ładną okolicę. W opisie  w książeczce o krzyżu są nieścisłości, bo gospodarstwo było Józefa Kaźmierczaka  a nie Józefa Szelerskiego. A Maślak to ojczym Heleny wnuczki Marcina ale reszta się zgadza. W 1907 roku Polski nie ma na mapie, tu są Prusy, większość mieszkańców Boguszynka to ewangelicy  z mocnymi tradycjami niemieckimi, wokół szaleje HaKaTa, ze swymi szykanami, wynaradawianiem, walka z kościołem i religią, słynny strajk dzieci we Wrześni, szykany z językiem polskim, wszędzie jezyk niemiecki,  zniemczanie nazwisk, imion, ogólny terror niemczyzny. W tej atmosferze zastraszania i  terroru niemieckiego, Marcin Szelerski podejmuje decyzję wystawienia krzyża, to manifestacja polskości i religijności. W mojej ocenie to akt bohaterstwa i mocnego charakteru  pradziadka. Marcin był tu nowym, mieszkał zaledwie 20 lat a niemieccy sąsiedzi od kilku pokoleń, więc niejeden mógł być wrogo nastawiony na taką manifestację. Moja mama zawsze wspominała, że figurka była  miejscem nie tylko religijnych spotkań , ale również towarzyskich szczególnie młodzieży. To tutaj pod figurką  za czasów Marcina spotykali sie Polacy w swej wierze i modlili , wspólna modlitwa oprócz elementu wiary , to również pretekst do spotkań i zacieśniania więzów społecznych.

3. Szelerscy

Tu w Boguszynku Ewa Zukker odziedziczyła gospodarstwo od bezdzietnego wujostwa Karrasów , jej matka to Katarzyna Karras była ewangeliczką  ale Ewa była wychowana według wyznania katolickiego jak jej ojciec  Józef Zukker. W 1884 roku wyszła za mąż za Marcina Szelerskiego i zamieszkali w Boguszynku w odziedziczonym gospodarstwie.  Tu urodziły im się kolejne dzieci : Józef, Marianna, Michał. Antoni, Marcin,  Jan, Pelagia, Stefan, Stanisław i Anna.  Marcin zmarł jako niemowle, zaś Antoni i Jan zginęli na I wojnie światowej jako młodzi  mężczyźni,  mój dziadek Michał był  ciężko ranny na wojnie,  zmarł w dość mocno podejrzanych i tragicznych okolicznościach co opisuję w książce, Stasiek natomiast zginął od uderzenia pioruna, a miał 28 lat.  Mąż Marianny  Wawrzyniec Zenker  zmarł 3 lata po ślubie przygnieciony drzewem, podczas wyrębu w lesie. Tak więc tych tragicznych zdarzeń  w Boguszynku było w tym pokoleniu  z dużą  nadwyżką. Więcej o Szelerskich w podstronie Szelerscy z Boguszynka.

4. Stadnina koni huculskich

Jadąc z powrotem drogą  w kierunku kościoła, minąć go i za kilkaset metrów po prawej stronie  pojawi się Stadnina koni huculskich i hodowla psów border collie, nawet jak się nie kupi to warto   odwiedzić państwa Siejaków.

link do strony : www.stajniasadyba.com

5. Pozostałości po cmentarzu ewangelickim olędrów boguszyńskich

Mijając   stadninę  może 100 metrów dalej  po prawej stronie w lasku znajdują się pozostałości po cmentarzu  ewangelickim. To tam są pochowani przodkowie matki  Ewy Zukker żony Marcina Szelerskiego.  Tu spoczywają  zmarli z rodzin : Karrasów, Matke, Bernhardt, Schwarz. Gotllieb Schwarz  to dziadek Leoni  dalekiej  kuzynki  mojej mamy , o tym szerzej w Szelerscy z Boguszynka.

Płyta nagrobna Gotllieba Schwarza  1.10.1839 - 27.01.1922.

ciag dalszy nastapi.

5. Kolniczki

W trakcie opracowania.

6. Panienka

Kościół drewniany , powstały w 1787 r.  we wnętrzu obrazy z XVI, XVII i XVIII w.

W trakcie opracowania

7. Nowe Miasto

W trakcie opracowania.

8. Dębno

Dębno to piękne i urokliwe miejsce warte odwiedzenia. To  tutaj urodziła się moja 3x prababka Rozalia Gmerek córka Błażeja i Katarzyny Grala.  Gmerkowie są znani w Dębnie, jak potwierdził ksiądz proboszcz parafii w Dębnie, wszyscy Gmerkowie wywodza sie z Pieczkowa tak jak  Błażej Gmerek mój 4 x pradziad  karczmarz z Dębna. Na starym cmentarzu przy starym pięknym kościele jest grób Ignacego i Piotra Gmerków powstańców Wielkopolskich , pochodzących z Pieczkowa jak nasz Błażej. Pieczków należał do parafii Dąbie ale  jest posadowiony po drugiej stronie Warty więc wierni cały czas musieli do kościoła  przeprawiać się łodziami na drugą stronę rzeki. Zupełnie nie mogę sobie wyobrazić pogrzebu. Dopiero po tragicznym wypadku w 1903 roku w którym 11  dzieci płynące do kościoła na majowe, a wcześniej uczestniczące w I Komunii Świętej utonęły, nastąpiła zmiana i Pieczków odłączył się od parafii.

WBC " Kurier Poznański " nr 124 3.06.1903 str. 3

" O katastrofie pod Dębnem w pow. jarocińskim donoszą bliższe szczegóły. Powodem nieszczęścia była ta okoliczność, że dziurę w łodzi przewoźnik zatkał pakułami , które wypadły , a do łodzi zaczęła się wlewać woda. Dzieci widząc grożące niebezpieczeństwo, przyczepiły się do przewoźnika, tak że on nie mógł przeszkodzić  nieszczęściu. Utonął wraz z 11 dziećmi mającymi 12 - 14 lat , reszta ocalała. Utonęli z Pieczkowa: 70 letni przewoźnik Walenty Cichoń, ....... 11 dzieci w tym jego wnuczka ".

 

Piękny kościół gotycki w Dębnie z 1444 roku.

Wiosną 1845 roku hrabia Mycielski właściciel Dębna i  niedalekiego Żerkowa zainwestował  jak na owe czasu  zawrotna sumę pieniędzy bo przekroczyła 300.000 złp i założył w Dębnie uzdrowisko, i zakład wodoleczniczy. wtedy słynny bardzo, dzisiaj  całkowicie sprawa zapomniana i nie ma  śladu po nim. Tuż nad Wartą stał duży spichlerz , w którym okoliczni  ziemianie przechowywali zboże przed wysyłką i spływem Wartą, hrabia odkupił,  go  zainwestował i  powstało  piękne cacko. W dawnym spichlerzu urządzono pokoje, łazienki, sale jadalne, konferencyjne, wszystko na najwyższym poziomie,  luksusowym standardzie i eleganckim guście. Całe wyposażenie, wystrój,  meble, dodatki, lustra .... sprowadzono z najlepszych zagranicznych wytwórni.  Obiekt pięknie położony nad Wartą, wokół park pełen kwiatów, fontanna, alejki, ławeczki, ... wszędzie wokół lasy ze źródłami nieskazitelnie czystej wody. Wszystko to sprzyjało wypoczynkowi i rekreacji. Jak podaje Eugeniusz Czarny  wieloletni  dyr. muzeum w Jarocinie " nie przesadzano w anonsach prasowych o uzdrowisku dębińskim zachwalając jego piękno i położenie. "

Uzdrowisko cieszyło się wielką popularnością i renomą, niestety około 1863 r.  hrabia Mycielski sprzedał posiadłość i uzdrowisko upadło. Pozostała tylko ta rycina którą udało mi się zdobyć, a przedstawia rozmach i piękno.

 

 

9. Śmiełów

Piękny pałac i urocze widoki  i muzeum Adama Mickiewicza w nim sie mieści , warto tam zawitać to już całkiem niedaleko.

 

Jesienią  1831 roku  Adam Mickiewicz nasz wielki wieszcz  zawitał w gościnę  do posiadłości wcześniej wspomnianego hrabiego Mycielskiego właściciela Dębna. Nasz wielki poeta na wieść o Powstaniu Listopadowym  chciał koniecznie przedostać się  do Kongresówki do walczących powstańców. Na szczęście dla literatury  nie udało mu się  , a do tego walnie przyczyniła się Konstancja Łubieńska żona hrabiego Łubieńskiego napoleończyka, uczestnika kampanii moskiewskiej, kapitana wojsk napoleońskich. Adam Mickiewicz był entuzjastycznie witany i przyjmowany na dworach Wielkopolski, kolokwialnie ujmując " kolędował " od dworu do dworu. Po krótkim pobycie u hrabiego Mycielskiego zawitał do pobliskiego pałacu w Śmiełowie. To piękny pałac, posiadłość, tereny piekne, urokliwe miejsce. Tam z honorami witany przez właścicieli Hieronima i Antoninę Gorzeńskich. Tu spotyka siostrę właścicielki poetkę i smakującą w literaturze , 33 letnią Konstancję Łubieńską. Piękność o kruczo czarnych włosach i czarnych źrenicach, pomimo czworga dzieci nadal powabna i urokliwie urodziwa. Nawiązuje się między nimi namiętny i płomienny  romans, z którym jak wieść niosła , wcale się nie kryli. Romantyczne uniesienia potęgował piękny pałac, z jego tajemniczymi pomieszczeniami i piękne widoki, trwało to ponad 4 miesiące. Aż w  końcu poirytowany i do złości przywiedziony zdradą małżonki , hrabia Józef Łubieński postanawia " rozgonić " towarzystwo , grożąc pojedynkiem wieszczowi, a rozwodem wiarołomnej małżonce. Adam Mickiewicz wyjeżdża ,  a dokładnie to piękna i namiętna Konstancja odwozi wieszcza swoim powozem aż do Drezna. Namiętnośc przeszła z czasem w przyjaźń , czego dowodem są płomienne listy trwającej wiele lat korespondencji. Przyjmuje się, że pierwowzorem Telimeny była właśnie  piękna i urokliwa Konstancja.

Konstancja Łubieńska

Adam Mickiewicz nie przypadkiem tu trafił wraz z pałacem w Śmiełowie. To moje bardzo  osobiste wspomnienie  jest tego sprawcą. Moja mama Pelagia z domu Szelerska  znała na pamięć balladę Adama Mickiewicza  " Powrót taty" . To piękny utwór, dzisiaj całkiem zapomniany, a dla mnie  wspomnienie najmłodszego dzieciństwa. Będąc małym dzieckiem, moja mama często mi go  bardziej opowiadała niż recytowała, to była najwspanialsza z najlepszych dla mnie dobranocka.  Mogłem słuchac do znudzenia, zawsze mocno przeżywałem. Zacytuję tylko  kilka strof resztę każdy może odszukać sobie w internecie.

Pójdźcie o dziatki , pójdźcie wszystkie razem ,

Za miasto, pod słup na wzgórek,

Tam pod cudownym klęknijcie obrazem,

Pobożnie  zmówcie paciorek.

Tato nie wraca ranki i wieczory,

We łzach go czekam i trwodze;

Rozlały rzeki, pełne zwierza bory,

I pełno zbójców na drodze

................................

Obaczył kupiec łzy radośnie leje,

Z wozu na ziemie wylata

" Ha jak się macie, co się u was dzieje ?

Czyście tęskniły do tata ?

...............................

A zbójców było dwunastu

.........................

Dziatki sprawiły , że uchodzisz cało,

Darzę cię życiem i zdrowiem,

Im więc podziękuj za to, co sie stało

A jak sie stało opowiem

...........................

Kupcze jedź w miasto , ja do lasu muszę

Wy, dziadki, na ten pagórek

Biegajcie sobie i za mą duszę

Zmówcie tez czasem paciorek.

To ten wiersz  na zawsze utrwalił we mnie wiarę w Boga i jego opatrzność, jak również w sprawczą moc szczerej modlitwy. To moje osobiste wynurzenie , mocno trąci staromodnym .

Marek Nowak