Szelerskich korzenie
Szelerscy - szlachectwo ??
Motto: Szlachectwo nie jest gwarancją szlachetności, szlachetne czyny czynią szlachetnym.
Szlachta wyższa warstwa społeczna, wywodząca się ze stanu rycerskiego, posiadała zespół przywilejów społecznych. Podstawową cechą przynależności do szlachty było posiadanie odrębnego statusu prawnego, przywilej posiadania ziemi, używania herbu oraz obowiazek służby wojskowej w tak zwanym pospolitym ruszeniu. Szlachta posiadała odrębną od pozostałych warstw społecznych kulturę, wyrażającą się strojem, językiem, literaturą, sposobem życia. Wyróżniało ją takie przywileje prawne jak: prawo do noszenia broni, prawo do posiadania ziemi i nienaruszalność majątku, prawo do pełnienia urzędów i prawo wyborcze. Większość przywilejów łącznie z tytułem szlacheckim dziedziczona była w linii męskiej. Wielkość posiadanego majątku była mocno zróżnicowana, w Polsce dzielenie ziemi między spadkobierców, prowadziło do przekształcenia mniej zamożną szlachtę w szlachtę zagrodową, dość mocno zubożałą, często materialnie nie różniącą się od chłopstwa, czasem bardziej podupadłą.
Szlachta jako pierwsza grupa społeczna zaczęła używać dziedziczonych nazwisk , pierwotnie od wczesnego średniowiecza były to przydomki, później związane z miejscem pochodzenia lub majątkiem rodowym i zwiazane ze znakiem herbowym. Najczęściej wśród szlachty były nazwiska kończące się na- ski , cki. Często odnosiły sie do miejsca pochodzenia rodziny np : Potocki z Potoka, Kozłowski z Kozłowa czy Branicki z Braniewa. Jednak wbrew obiegowej opinii nie wszystkie polskie nazwiska o tych końcówkach łączą się ze szlacheckim rodowodem, raczej ich znikoma część.
Po tym koniecznym wprowadzeniu o szlachectwie, możemy zająć się domniemanym szlachectwem Szelerskich. Co skłoniło mnie by zająć się tym tematem, przecież przodkowie Szelerskich w linii męsklej to Schellerowie imigranci olęderscy i gdzie tu ślad szlachectwa ?, tak dokładnie sądziłem.
Podczas spotkania z moją kuzynką Marylką Stiller, wnuczką Józefa Szelerskiego wyszło, że ma nie do końca sprawdzone informacje o domniemanym szlachectwie Szelerskich. Te wszystkie informacje pochodziły od naszej wspólnej ciotki Heleny Kaźmierczak, czyli kuzynki mojej mamy. Ciocia Helena mieszkała w Boguszynku i odziedziczyła rodzinny dom i gospodarstwo po swych dziadkach a moich pradziadkach Ewie z domu Zukker i Marcinie Szelerskim. To rzecz oczywista, że Helena była najbliżej z wszystkich wnuków dziadka Marcina i Ewy, tam się urodziła i wychowywała, i przy niej dziadkowie zmarli. Tak więc uczestniczyła w wielu opowieściach rodzinnych, przekazywanych przez dziadków. Marcin nie znał swojego dziadka Wawrzyńca, bo urodził się po jego śmierci, ale z pewnością pamiętał przekazaną historię przez swego ojca Kazimierza i pewnie wielokrotnie odgrzewaną przez matkę Apolonię z domu Zenker. Miał już 12 lat gdy ojciec Kazimierz zmarł, to musiał to wszystko doskonale pamiętać. Jedno jest pewne, że jakieś okruchy z pamieci były kolejnym pokoleniom, przekazywane i zostały w przekazach, pomimo upływu czasu. U mnie w domu babcia Helenka synowa Marcina Szelerskiego wielokrotnie się wyrażała " Szelerscy to szlachciury " , wiecej w tym było szacunku niż pejoratywnego stwierdzenia. Faktem jest, że właśnie u cioci Heleny zachowały się strzępy informacji o młynie , majątku i szlachectwie , skoro udało się odszukać i potwierdzić sprawę młyna i majątku, to oczywistym było dalsze drążenie tematu domniemanego szlachectwa. Jak się można przekonać na przykładzie Szelerskich , w każdej legendzie, czy opowieści tkwi ziarno prawdy, a czasem jest jej więcej niż spodziewalibyśmy się jej odszukać. Pomimo oczywistego sceptycyzmu jednak uważałem , za ważne sprawdzić każdy ślad w starych dokumentach.
Małe wprowadzenie określeń w starych dokumentach:
D - Pan, Pani, szlachcic , szlachcianka
N - Nobilis - nobilitowany , szlachcic cząstkowy, zagrodowy, raczej zubożały
G - Generosus - urodzony , właściciel przynajmniej jednej wsi
M - Magnificus - wielmożny - majętny szlachcic, wysoki urzędnik grodzki lub ziemski
honoratus - czcigodny, tytuł szlachcica w dokumentach, pan feudalny
okupnik - dzierżawca , on i jego sukcesorzy, często na zasadzie olęderskiej
Famatus / Famatorum - sławetny, - średniozamożny rzemieślnik miejski lub bogaty wolny chłop.
Honestus - uczciwy, rzemieślnik wiejski, lub mieszczanin z małego miasteczka żyjacy po części z rolnictwa.
Laboriosus - chłop , właściciel pełnej włóki , czyli około 16 ha , zależy w jakich okolicach różnie liczone
jeszcze mozna wymienic na wsi : semicmeto ( półrolnik ) - chłop na pół włóki, chałupnik - z chałupą bez ziemi, zagrodnik - chałupa z kawałkiem ogrodu, komornik - wynajmujacy izbę u kogoś, parobek itd.
Tytulatury tej przestrzegano ściśle w dokumentach sądowych, urzedowych i kościelnych, pisano więc : Laboriosus Bartosz, Honestus Adalbert, Famatus Józef . Kazdy od razu potrafił, określic miejsce danej osoby w hierarchii społecznej. Nie do pomyslenia byłoby o magnacie czyli Magnificus napisać czy powiedziec Generosus ( urodzony ) , to byłaby obraza, tak samo pan na wiosce Generosus nazwany Nobilis czyli szlachetny też byłoby obraźliwe. Kazdy taki zapis , nawet najmniejszy niósł ze sobą ogromnie ważną informację o naszych przodkach. W księgach parafialnych i cywilnych zapisywano dokładnie pozycję społeczną naszego jak i innego przodka.
1. Marcjanna i Andrzej Scheller
Andrzej Scheller syn Jana Fryderyka odziedziczył młyn, po śmierci ojca około 1782, co do daty nie ma pewności, ale jedno jest dość oczywiste, musiał już być właścicielem w 1784. Przedstawię teraz w skrócie podsumowanie dokumentów dotyczących Andrzeja.
1. 24.07.1785 żeni się z Marcianną , jak wskazuje na to dokument ślub odbywa się w Sowińcu
2. 15.09.1787 urodziny córki Marianny chrzestni : MGD Ignacy Malechowski z Szypłowa dziedzic i właściciel kilku wsi, GD Urszula Sarbska z Łaskaw
3. 15.09.1790 urodziny Wojciecha Grzegorza chrzestni GD Caspar Jastrzemski, GD Ursula Sarbska
4. 19.03.1793 urodziny córki Józefy , chrzestni : Paweł Lewandowski burmistrz Nowego Miasta , Elżbieta Skalska
5. 10.08.1795 urodziny syn Laurentius chrzestni : GD Ignacy Rutecki, GD Marianna Sarbska
Z powyższych dokumentów wynika, że chrzestni każdego dziecka Andrzeja Schellera i Marcjanny są szlachetnie urodzeni i wysoko postawieni w hierarchii lokalnej społeczności. Spróbujmy określić, co nam udało się, zdobyć w dokumentach o tych osobach, kim byli, to nam wyjaśni wiele o Andrzeju i Marcjannie.
W Tekach Dworzaczka - Materiały historyczno - genealogiczne do dziejów szlachty wielkopolskiej XV - XX w. - Jest to baza genealogiczna szlachty wielkopolskiej. W jej skład wchodzi m.in. całość nieopublikowanej spuścizny wybitnego genealoga polskiego prof. Włodzimierza Dworzaczka - regestry z ksiąg sądowych XV - XVIII w. , wpisy z ksiąg metrykalnych , informacje z gazet, nekrologi itp.
1. Ignacy Rutecki - szlachcic jest o nim kilka wpisów, oto jeden z nich:
1803, 23.VII ( Nowe Miasto ) akt ślubu : D Augustyn Hulewicz lat 24 i GD v. Julianna Skrzetuska l.21 , świadkowie: Franciszek Goliński i Ignacy Rutecki
Jest świadkiem w Nowym Mieście na ślubie D. Augustyne Hulewicza i GD panny Julianny Skrzetuskiej
1803 r. Ignacy Rutecki świadkiem na ślubie akt odszukany w dokumentach par. Nowe Miasto.
2. Kacper Jastrzemski : szlachcic posesor Lubrza, jest o nim taki wpis : jest chrzestnym syna GD Anzelma Brudnickiego ( Brodnickiego ) , późniejszego chrzestnego dzieci Marcjanny z drugiego małżeństwa z Józefem :
1791. 24.VIII ( Nowe MIasto ) chrzest Bartłomiej Ludwik syn GD. Anzelma Brudnickiego i Marianny , chrzestni MD Kacper Jastrzemski i MD Ignacy ..., MD Honorata Brudnicka
3. Marianna Sarbska szlachcianka - mamy taki wpis
1791 r. - Teresa żona Jakuba Malechowskiego i Marianna Sarbska, panna, córki nieżyjacego Stanisława Sarbskiego i Ludwiki Strzyżewskiej , kwitują Urszulę z Malechowskich tegoż nieżyjącego Stanisława Sarbskiego , 2 - gą żonę , macochę swoją z inwentarza i ruchomości po ojcu , z dochodów dóbr Łaskawy.
Z tego wynika, że Marianna Sarbska to córka nieżyjacego Stanisława Sarbskiego i Ludwiki Strzyżewskiej posesorów dóbr Łaskawy i siostra Teresy żony Jakuba Malechowskiego bratanka MGD Ignacego Malechowskiego.
4. Urszula Sarbska z Malechowskich - to druga żona Stanisława Sarbskiego , posesora Łaskaw, macocha Marianny i Teresy, spokrewniona z Ignacym Malechowskim.
5. Ignacy Malechowski MGD ( Magnificus, Generosus, D ) - wielmożny szlachetny pan , dziedzic Szyplowa i Usłodzina z przyległościami - jest o nim wiele wpisów, przytoczę tylko te istotne.
1781r. - Ignacy Malechowski dziedzic Szyplowa pow. Pyzdry - pannom Joannie i Annie oraz Jakubowi Malechowskim , córkom i synowi Józefa w św. obecnie Gapelina zakonie cystersów, z nieżyjacej już matki Heleny Kurnatowskiej zrodzonym , swoim bratankom zapisuje 25.625 złp. i 2.812 zł. p.
1787 29.I ( Kolnice ) ceremonia chrztu Adam Tomasz syn MGD. Macieja i Honoraty Brodnickich posesorów Kolnic, chrzestni MGD Ignacy Malechowski dziedzic Szyplowa i Usłodzin, MGD. Katarzyna z Umińskich Mazowiecka , szambelanowa, baronowa
1789. 25.V. - Ignacy z Konar Malechowski , syn nieżyjacego Rafała i Anny Reuthówny , Szyplowa i Usłodzina, w pow. Pyzdry były dziedzic, kwituje Andrzeja Kuczkowskiego syna nieżyjącago Franciszka i Teresy Bogusławskiej i Justynę z Zakrzewskich , córkę nieżyjacego Franciszka Zakrzewskiego pisarza grodzkiego kościańskiego i Ludmiły Niemojewskiej , małżonków Kuczkowskich obecnych dziedziców Szypłowa i Usłodzin z 108.000 zł.p. kontrakt sprzedaży. Dobra te Malechowski Kuczkowskim sprzedaje.
1795 12.III ( Mieszków ) - G Ignacy Malechowski l.55 pochówek kościelny.
Ignacy Malechowski dziedzic Szypłowa z przyległościami i Usłodzin, MGD szlachcic majętny , wysoko sytuowany, zapisuje ogromną kwotę ponad 28.000 swoim bratankom i jest chrzestnym wraz z Katarzyną z Umińskich Mazowiecką ( wyszła powtórnie za mąż za Władysława Mazowieckiego ) szambelanową, baronową wdową dożywotniczką po Władysławie Grabskim właścicielu klucza nowomiejskiego i fundatorze olędrów Kruczyn i Chromiec. W 1789 r. sprzedaje dziedziczne dobra Szyplowa i Usłodzin za wielką jak na owe czasy sumę 108.000 zł.p. i wycofuje sie z życia publicznego. Z innych źródeł też napotkałem na informację, że był właścicielem kamienicy w Poznaniu. I w 1795 umiera . Był bezdzietny.
Jeszcze muszę przytoczyć kopię dokumentu spisu z natury, dotyczącą majątku Łaskawy którego posesorami byli juz od dawna Sarbscy, wczesniej wymienieni sąsiedzi Schellerów z Sowińca , a Urszula i Marianna chrzestnymi u dzieci Andrzeja. Chodzi o to, że to był dobrze prosperujący majątek i Sarbscy musieli byc dość majętni.
Spis z natury sporządzony w 1778r. zamieszczony w księdze Dzieje chłopa wielkopolskiego.
Podkreślę ilość inwentarza : owce- 653, bydło rogate - 41, świnie - 60, gęsi - 80, indyki - 50, kaczki - 40, , kury - 55, to musi robić wrażenie, a Łaskawy to nie był duży majątek bo to połać tej ziemi , na której części dzisiaj leży cmentarz.
W dalszej części będę powoływał się na te ustalenia.
22.10.1796 r. umiera Andrzej Scheller w wieku zaledwie 36 lat. w miesiąc po śmierci swojej matki Doroty, to wielka tragedia dla Marcjanny i dzieci Andrzeja, i egzystencji całej rodziny. W tych czasach bez mężczyzny kobieta z małymi dziećmi , miała małe szanse na godne życie. Po roku Marcjanna wychodzi za mąż, za szlachcica Józefa Marszewskiego.
2. Marcjanna i Józef Marszewski
Najpierw udało się natrafić na wzmiankę o dokumencie aktu małżeństwa pomiędzy Marcjanną Szelerową z Sowińca z nobilitowanym Józefem Marszewskim, a później odszukać ją w dokumentach Nowego Miasta
10.11.1797r. Kolniczki ślub D. Józef Marszewski i Marcjanna Szelerowa wdowa z młyna.
Kolejno rodzą sie im dzieci :
13.03.1799 r. - córka Józefa - chrzestni szlachcic Anzelm Brodnicki i Józefa Kaznerówna panna z Klęki.
30.04.1801 r. córka Katarzyna Sienieńska - chrzestni GD Paweł ... ski i MGD Jadwiga Sczaniecka
Akt ur. Katarzyny Sienieńskiej córki Józefa Marszewskiego Nobilitowany, i D. Marcjanny , chrzestni GD Paweł .. ski i MGD Jadwiga Sczaniecka.
21.09.1804 - syn Michał pogrobowiec - chrzestni Karol Deogratus Skopiński i D. Monika Celnerowa
Wcześniej 20.06.1804 umiera Józef Marszewski lat 45 w powodzi.
Wróćmy do chrzestnych :
Anzelm Brodnicki znany już wcześniej wspomniany posesor Kolnic i w dokumentach też zapisany jako leśniczy w dobrach Nowe Miasto.
Jadwiga z Wyganowskich Szczaniecka ( 7.09.1750 - ? ) żona Józefa Sczanieckiego ( 25.05.1756 - 23.01.1815 ) - dziedziców Międzychodu, Boguszyna, Chromca, Kruczyna i innych. Jółzef Sczaniecki ponownie w 1785 roku potwierdza przywileje oledrów w Wilkierzu dla Kruczyna.
Akt potwierdzenia nadania przywilejów Olędrom w Kruczynie przez Józefa z Łagowca Sczanieckiego w 1785 roku. Wyżej wpis potwierdzające przywileje dokonany przez Michała z Łagowca Sczanieckiego ojca Józefa. Oryginał w AP Poznań , całość spisana na jagnięcej skórze, w sztywnej oprawie skórzanej, w doskonałym stanie.
3.Analiza dokumentów
Spróbujmy przeanalizować odszukane dokumenty. Z wczesniej porzytoczonych wpisów jasno wynika, że MGD Ignacy Malechowski to własciciel kilku wsi, to bogacz i pan całą gębą nie jakiś tam szaraczek. A panie chrzestne Sarbskie to szlachcianki z całkiem bogatej i z tradycjami rodziny posesorów majątku Łaskawy i szlachcice Jastrzemski i Rutecki , do tego burmistrz Nowego Miasta Paweł Lewandowski, wiec jak to u młynarza takie szacowne osobistości ?. Jak widać z dokumentów , na każdym chrzcie chrzestnymi sa szlachetnie urodzeni i do tego majętni i dostojni goście. To dość niezwyczajne, mając na uwadze różnice klasowe i zasady jakie wtedy obowiazywały, gdzie szlachcic majętny tytułowany MGD odbierał uniżone ukłony od chłopstwa i nie miał w zwyczaju spoufalać się z nimi. W przejrzanych przeze mnie wszystkich dokumentach dotyczacych Nowego Miasta i Kolniczek , MGD Ignacy Malechowski występuje dość rzadko i tylko u szlachetnie urodzonych, jak we wcześniej zacytowanym chrzcie. W takim razie co się za tym kryje ?, bo to raczej rzecz niezwyczajna. Z pewnością Andrzej Scheller musiał być dość majętny, by przyjmować takie osobistości pod swym dachem i " dach " czyli dom musiał być, w stanie godnym na przyjęcie takich dostojnych gości, ale przecież to nie nobilituje. Jedynym jak sądzę rozwiązaniem tej zagadki jest to, że Marcjanna żona Andrzeja była szlachcianką i to z którejś z okolicznych rodzin szlacheckich. Dokumenty pokazują, że Andrzej to ambitny młody człowiek, pełen zapału, energii, kontaktów z okolicznymi dworami szlacheckimi i wieloma znaczącymi osobami w okolicy. Uczestnictwo okolicznych szlacheckich sąsiadów , jako chrzestnych dzieci Andrzeja, wyraźnie nie jest wymuszone, a wynika jak najbardziej z autentycznych dobrosąsiedzkich , a może i nawet z przyjacielskich relacji. Gdyby tylko chodziło o chrzestnego nobilitowanego, to miał pod ręką swego szwagra Antoniego Skalskiego, a wybiera innych , tak jakby chciał sąsiadów uhonorować. Duże jego aspiracje, kontakty , dobre relacje z sasiadami , to wszystko predestynowało go do właśnie ożenku z którąś z okolicznych szlachcianek. Po sprawdzeniu wielu wpisów w dokumentach, Malechowscy byli skoligacenia z Sarbskimi oraz z Marszewskimi więc bardzo prawdopodobne, że równiez z Marcjanną. Oczywiście, że Andrzej nie jest nobilitowany ale, szlachetnie urodzona żona, skoligacona, otwiera przed nim okoliczne szlacheckie dwory, i to może tłumaczyć tę sensację. Co dalsze śledztwo potwierdziło tą tezę. Oczywiście to nie umniejsza zasług Andrzeja , jego wielkości i wszystkiego co dokonał. Z dokumentów i wielu publikacji wynika, że wielokrotnie szlachcianki , córki zubożałych szlachciców wychodziły za mąż za co znamienitszych i bogatszych członków społeczności wiejskiej. Tym bardziej olędrzy i ich potomkowie mieli na XVIII wieczniej wsi uprzywilejowaną pozycję, byli niezależni, wolni, raczej majętni, ze znacznie większą kulturą rolną i zwyczajami jak również tradycjami obejścia , domów i zarządzania. Niejeden zubożały szlachcic z zazdrością patrzył na dom i gospodarstwo oledrów. Wyjście za mąż szlachcianki, za młynarza nie było czymś niezwykłym. Szlachcianka bez posagu lub tylko z symbolicznym , nawet urodziwa miała marne szanse na zamążpójście , często zakon był ostatecznością. Jeśli natomiast zostawała przy rodzinie to jako stara panna była na najniższym szczeblu hierarchii rodzinnej , to upokarzające. Natomiast poślubienie przez szlachcica chłopki, równało sie z ostracyzmem i często wykluczeniem ze stanu szlacheckiego i klanu rodzinnego , ale raczej tak działo się w bogatych familiach. Dla potwierdzenia słuszności zacytuję prerogatywy i wytyczne dotyczace ślubów , które dla przypomnienia biskup potwierdza.
" - wdowy i rozwiedzione niewiasty z przeszłego malżeństwa według zeznania albo według oczywistości brzemienne , przed powtórzeniem ślubów rozwiazania swego czekać powinny. Prócz tego przypadku nie godzi sie by bez dyspensy przed upłynnieniem dziewieciu miesięcy po przeszłym małżeństwie , iść powtórnie za mąż.
- do osób które do ożenienia w ogólności, albo zamęścia swego z pewnymi osobami osobliwego potrzebują zezwolenia należą:
mężczyźni stanu Szlacheckiego, którzy z kobietami chłopkami albo prostego mieyskiego stanu bez zezwolenia familii swoyej albo osobliwego konsensusu Królewskiego w ważne sluby wchodzić nie mogą. !!
Gniezno 19.08.1822 r. podpisam M. Siemieński Biskup Adm. Gniezno "
Ciśnie sie na usta pytanie dlaczego szlachcic Józef Marszewski, żeni sie ze starszą od siebie Marcjanną wdową po Andrzeju. Cóż można spekulować, ale młyn to najlepszy interes na wsi. Młynarz stał na samym szczycie hierarchi wiejskiej , po nim dopiero kowal i karczmarz, czy bogaty chłop. Tak więc wżenienie się w dobrze prosperujuacy interes z młynem , był dla zubożałego szlachcica pewnym odbiciem i awansem z ekonoma na właściciela młyna. Tak więc jak widać z powyższych dokumentów i toku rozumowania, raczej niemożliwe jest by Józef Marszewski mógł tytułować się szlachcicem , podczas chrztu dzieci gdyby żona Marcjanna była chłopką, to mało prawdopodobne i jeszcze w obecności tak dostojnej chrzestnej jaką była MGD Jadwiga Sczaniecka. Warto też zwrócić uwagę na ważny zapis w dokumencie akt ur. Katarzyny Sienieńskiej gdzie Marcjanna jest tytułowana D ( Pani ) , to nie może być przeoczenie tym bardziej, że jest to w obecności MGD Jadwigi Sczanieckiej, to są niuanse na które szlachetnie urodzeni byli mocno uczuleni. Jeszcze imię córki Marcjanny i Józefa - Katarzyny Sienieńskiej, powinno być poprawnie Katarzyna Sieneńska na cześć swiętej z Senny, co miało symboliczny wydźwięk. Ponadto w tym czasie imię to na cześć tej świętej było popularne wśród szlachty, nigdy nie spotkałem wśród chłopek. Zastanawiałem sie dlaczego Marcjanna dokonała takiego wyboru, zwyczajowo matka dawała imię córce, więc to ona za tym stała. Długo szukałem przyczyn takiego imienia i wreszcie mam, to data urodzin 29.04 ( chrzest 30.04 ) była inspiracją nadania takiego egzotycznego imienia, to wtedy przypada własnie święto Katarzyny Sieneńskiej średniowiecznej świętej. A to znaczy, że Marcjanna była w posiadaniu kalendarza świętych, a może nawet książki " Żywoty świętych" , lub modlitewnika, - skoro tak to umiała czytać, to jest w tej sytuacji bezsporne.!!
Ciekawe jest też imię Marcjanny, która jak jest przy " słowie " , koniecznie zmusza do zapisania poprawnie swego imienia, jest na tym tle bardzo uczulona i wielokrotnie ona lub Andrzej poprawiają księdza w zapisie poprawnym imienia. Można sprawdzić na wszystkich dostępnych kopiach dokumentów. To jeszcze raz potwierdza , że jest piśmienna, to rzadkośc dla chłopek w XVIII w. raczej nieprawdopodobne. Samo imię Marcjanna musiało mieć dużą wagę dla niej samej, bo w akcie urodzenia mojego 3x pradziadka Laurentiusa ( Wawrzyńca ) zgłaszający Andrzej , zmusił księdza do dopisania " C" w mylnie zapisanym imieniu jako Marianna ( kopia dokumentu będzie zawarta w historii młyna ). Nawet w akcie zgonu ksiądz wpisał niepoprawnie jej imię i zgłaszający syn Wawrzyniec Szelerski ponownie zmusił księdza, do dopisania ' c " , co jest widoczne, na załączonym poniżej akcie zgonu, co dowodzi również tego, jak ważne było dla niej poprawne zapisanie imienia.
" Sowiniec 20.07.1826r. zmarła Marcianna Marszewska wdowa w 70 roku życia , znękana starością, sakramentami opatrzona i pochowana na cmentarzu. " - Marszewska po drugim mężu.
To są niuanse ale ważne dla naszego sledztwa. To też dowodzi, że Andrzej był piśmienny i wyczulony na właściwy zapis imienia swej żony Marcjanny, miało to swój ważny wydźwięk , podkreślający to o czym ten wywód. I oczywiście samo imię Marcjanna - nieprzeciętne i rzadkie, po łacinie Marcianna, pisana też Martianna, mylnie Marianna bo pochodzi od męskiego Marcjana. Nadawane na cześć świętej Marcianny z Mauretanii , czczonej jako męczennicy i świętej według legendy, rozszarpanej przez dzikie zwierzęta w amfiteatrze w Cezarei, za czasów rządów cesarza rzymskiego Doklecjana. Imię które w tym czasie spotyka się tylko u szlachcianek nigdy u chłopek. Przeglądnąłem wszystkie wpisy szlacheckie dotyczące imienia Marcjanna w drugiej połowie XVIII w. w parafii Nowe Miasto i okolicach i natrafiłem tylko na te:.
- Marcjanna Bronikowska
1765 / 17.09 - ( Szypłowo ) chrzest Franciszki Justyny córki MGD Rocha i Magdaleny z Marszewskich, Pierzchlińskich , chrzestni MGD Stefan Bronikowski z żoną Marcjanną, posesorów dóbr Chwalencinka ( 3 km od Kolniczek )
- Marcjanna Malechowska
1764/ 3.09 - akt ślubu MGD Ignacy Maciejewski i MGD Marcjanna Malechowska , świadkowie : MGD Hieronim Kołaczkowski i MGD Roch Pierzchliński
- Marcianna Schibicka ( Skibicka )
1754 chrzest Marcianny Franciszki córki Michała Dyderskiego i Anny , chrzestni Józef Schaffer i Generosa panna Marcianna Schibicka
1754 Młyn Wilczki , panna Marcianna Schibicka Generosa , chrzestną , zamieszkała Klęka ( kilka km od Kolniczek )
Marcjanny jak widać z odszukanych dokumentów są związane z Szypłowem i okolicami , spokrewnione z Malechowskim i koneksje z Marszewskimi , tak więc wydaje się dość prawdopodobne , że nasza Marcjanna z którychś tych się wywodzi. Nadawanie imion w tamtych czasach było pewną ciągłościa i tradycją a szczególnie dotyczyło tych rzadkich takich jak Marcjanna. A tak rzadkie jak to imię nie zostało nigdzie więcej odszukane. Jeszcze wróćmy do aktu ślubu Andrzeja i Marcjanny w 1785 r. , jak to się stało, że ślub odbył się w Sowińcu, tak jest zapisane w dokumencie. Nasuwa sie pytanie jak to możliwe,że panna wychodzi za mąż , ale ślub jest w domu pana młodego. To nie jest zwyczajne , jaka okoliczność może tłumaczyć taką sytuację. Wydaje sie bardzo prawdopodobne, że Marcjanna było dość ubogą szlachcianką , nawet sądzić można, że sierotą , a dla bogatego młodego, ambitnego Andrzeja z aspiracjami , nie miał znaczenia jej posag, ani to, że była nieco starsza , a ważne jej pochodzenie i koneksje. Ślub z Marcjanną dla młodego ambitnego Andrzeja , był podkreśleniem jego aspiracji i demonstracją swego statusu w lokalnej społeczności, stąd jak sądzę miejsce ślubu w Sowińcu. To wszystko dość sensownie układa się w całość, miejsce wesela w Sowińcu, gdzie z pewnością mógł się pokazać i podejmować dostojnych gości, sąsiadów i spokrewnionych przez pannę młodą. Jestem pewien, że ślub musiał byc okazały i było zaproszonych wielu dostojnych gości z okolicznych dworów. Kolejne chrzciny dzieci potwierdzają powyższe rozumowanie.
4. Ostateczne rozstrzygnięcie
Przeprowadzone śledztwo i logiczna analiza dokumentów , wnikliwych rozważań, sugerowała ,że Marcjanna to szlachcianka ale ostatecznego dowodu ciągle brakowało, by rozstrzygnąć kwestię. I wreszcie po długotrwałych poszukiwaniach znalazłem w jednym czasie dwa dokumenty.
23.09.1797 , Kolniczki ... chrzestni : Pan Paweł Kozłowski z Lubrza i Pani Marcjanna Szelerowa z Kolniczki, młynarka
8.10.1797 Kolniczki, .... chrzestni : D Anzelm Brodnicki i D. Marcianna Szelerowa Młynarzowa z Kolniczek
W okresie po śmierci Andrzeja Schellera, a przed ponownym zamążpójściem za Józefa Marszewskiego, Marcjanna jest dwukrotnie chrzestną, i to są własnie te dokumenty jeden z 23.09.1797 a drugi z 8.10.1797. Pprzypomnieć należy , że Andrzej zmarł 22.10.1796r. a ślub z Józefem Marszewskim odbył się 10.11.1797 r. . Jak wynika z powyższych dokumentów Marcjanna jest tytułowana " Pani i D " to tytuły dla szlachcianki, tak więc te dokumenty rozwiewają już wszelkie wątpliwości co do szlachectwa Marcjanny i potwierdzają ostatecznie cały tok rozumowania. To oczywiste, że przy szlachcicu Pawle Kozłowskim i Anzelmie Brodnickim , skoligaconym z okoliczną szlachtą , nie mogłaby być tytułowana, gdyby nią nie była , a ksiądz nigdy by takiego fałszywego zapisu nie dokonał , to jest rzecz bezsporna.
Tak więc na podstawie wnikliwych rozważań i ostatnich dokumentów potwierdzających je, wynika, że Marcjanna to zubożała szlachcianka , która wyszła za mąż za Andrzeja Schellera. I stąd jak sądzić można "legenda" o szlachectwie Szelerskich. Oczywiście nikogo to nie nobilituje, ale jak sądzę, może cała ta historia dać wiele miłych i sympatycznych wzruszeń potomkom Szelerskich. Wiem, wielu dzisiaj doszukuje się wśród swoich przodków chociażby odrobiny szlachectwa, tak by móc się tym ciepłem troszkę ogrzać , zaznaczam, nie taki był mój cel zajęcia się tym tematem. Istotą moich działań było tylko i wyłącznie potwierdzenie lub zaprzeczenie przekazanej legendy. Mam takie głębokie przekonanie, że nie bez powodu wyszła sprawa legendy o szlachectwie Szelerskich , prowokująca mnie do rozwikłania tej zagadki, odnoszę wrażenie, jakby za tym stał pradziadek Andrzej, jakby on chciał coś jeszcze powiedzieć potomnym. Przecież gdybym nie zajął sie tym tematem , to nigdy bym nie odszukał tych wszystkich dokumentów, w których Andrzej Scheller jest pierwszoplanową postacią, to był jego sukces, sukces gospodarczy i towarzyski . To on rozbudował młyn, to za jego czasów młyn Sowiniec stał się oddzielną jednostką administracyjną Sowiniec !!! tak samo jak majątek, czy wioska, musiał zatrudniać sporo pracowników, to funkcjonowało jak porządny majątek, co jest opisane w historii młyna. Jego doskonałe kontakty z dworami szlacheckimi sąsiadów i okolicznych znaczących postaci, niewykluczone, że nawet przyjacielskie, szczególnie z sąsiadami Sarbskimi z Łaskaw i Brodnickimi z Kolnic, to niewątpliwy jego sukces osobisty. Z pewnością szlachectwo Marcjanny ułatwiło mu kontakty, ale nie było decydujące. Mam wielką satysfakcję, że udało mi się , rozwiązać tę łamigłówkę i rozświetlić to co mrok historii ukrył i jednocześnie przybliżyć historię życia przodków Szelerskich, a szczególnie pradziadka Andrzeja. Jeszcze raz przypomnę motto : czasem w legendzie jest więcej , niż spodziewamy się odszukać.
Marek Nowak